środa, 10 stycznia 2018

Masa piaskowa


Przerobiliśmy już wiele różnych mas do lepienia. I tak, była już: domowa ciastolina,  masa solnazimna porcelana, ciepły śniegmodelin z sody oczyszczonej, ale jeszcze nigdy nie było masy piaskowej! Świetny przepis, super zabawa i rewelacyjny blog z którego pochodzi mojedziecikreatywnie.pl. Nie pozostaje nic innego jak wypróbować. 

Z masy piaskowej możemy tworzyć przeróżne dekoracje: ozdobne serca, gwiazdki, pisanki na święta, odciski dłoni, miski, wszystko to, co sobie wymyślimy. Cudowności te będą świetnym prezentem na dzień mamy, babci , urodziny, dla kogoś bliskiego.

Do wykonania masy potrzebujemy jedynie piasek i klej wikol. Piasek kupiłam w sklepie zoologicznym. Do miski wlewamy 2 łyżki kleju i stopniowo dodajemy piasek tak, aby powstała gęsta masa piaskowa.

Masa schnie 24h, cieńsze elementy szybciej. Jeżeli chcecie zrobić komuś prezent musicie uwzględnić czas schnięcia i zabrać się do tworzenia z wyprzedzeniem.


 


Gotowe ozdoby są twarde, nie kruszą się. Jednak nie moczmy ich wodą, ponieważ pod jej wpływem ulegną zniszczeniu. Gotowe prace kładziemy na coś twardego, przykrytego folią spożywczą, ponieważ po wyschnięciu łatwiej będzie pracę ściągnąć.
Pozdrawiam :)

sobota, 25 lutego 2017

Wybuchowe kolory


Witamy i o zdrówko pytamy. U nas nadal pani Ospa rządzi, każe malować kropki, siedzieć w domu, a ile można siedzieć w domu? No nuda, po prostu nuda. Więc, żeby za bardzo się nie nudziło, żeby się coś działo, zrobiliśmy eksperyment. Jak my lubimy eksperymenty! Rzeczy potrzebne do niego znaleźliśmy w szafce w kuchni. Sami zobaczcie jak dobrze się bawiliśmy i spróbujcie wykonać to samo w domu.

Potrzebujemy:
- bibuła lub barwnik spożywczy,
- woda,
- 3 opakowania kwasku cytrynowego,
- 1 opakowanie sody oczyszczonej,
- strzykawki,
- 4 szklanki lub słoiki.

Trzy szklanki umieszczamy na tacce, blaszce, czy innym naczyniu, do którego będzie spływać kolorowa piana.

Zaczynamy od zabarwienia wody w trzech szklankach. Dziś użyliśmy bibuły, trochę dłużej trwało i o to właśnie chodzi ;) Do szklanki wrzucamy kawałki bibuły i zalewamy wodą.




Pozbywamy się bibuły i wrzucamy do każdej ze szklanek kwasek cytrynowy. U nas zaledwie starczyło po 2 łyżeczki, ale zalecamy opakowanie, będzie lepszy efekt. Niestety w naszych magicznych szafkach znaleźliśmy tylko 1 opakowanie kwasku cytrynowego, które rozdzieliliśmy na 3 szklanki. 




W czwartej szklance mieszamy wodę z sodą oczyszczoną. 


Za pomocą strzykawki nabieramy wodę z sodą i wstrzykujemy do zabarwionej wody.

                                    




Jak widać efekt jest niesamowity, do tego kolorowa woda miesza się w tacce i tworzy nowe kolory.
Polecamy !

Pomysł zaczerpnęłam z bloga mamawdomu.pl





niedziela, 19 lutego 2017

Pani Ospa

Była pani Bostonka,  teraz czas na panią Ospę.  Bite dwa tygodnie siedzenia w domu. Nie ma innej rady, trzeba coś działać. Nuda przeogromna, gdy nie ma siostry w domu. Czekając na Maję postanowiliśmy przesadzić kwiatki. No, bo przecież Filip jest już duży i może być mamy pomocnikiem ;) 




Nie ma to jak mój mały pomocnik, na niego zawsze mogę liczyć :) Zastanawiacie się dlaczego jest pomalowany fioletem, a nie żadnym innym specyfikiem? Dostaliśmy specjalną piankę na ospę POXCLIN, ale jak piankowałam Filipa tak krzyczał, że zaprzestałam. Czymś trzeba było smarować, więc wybrałam stary jak świat fiolet. Nie było krzyku, jęku, że nie będzie. Kolega Filipa z kolei cała ospę był piankowany i to mu odpowiadało. Mama chwaliła. że bardzo fajnie zasuszało chrostki, nie swędziało, ogólnie bardzo fajnie się "goiło". Jeszcze jeden plus pianki taki, że nie zostawia żadnych plam, nie barwi skóry. Niestety u nas Filipowi  nie spodobała się pianka ;)
Pozdrawiamy serdecznie :)

sobota, 18 lutego 2017

Pianka - kwas i zasada


Post z cyklu eksperymenty. Moje dzieci bardzo lubią eksperymentować, więc co rusz poszukuję nowych przepisów. W internecie jest ich cała masa, tylko trzeba trochę poszperać i wybrać wedle upodobań, stopnia trudności, czy czasu oczekiwania na rezultat. Jednym słowem do koloru, do wyboru. Wszystko czego potrzebujemy znajdziemy w kuchni, nie zaskoczę Was wyszukanymi składnikami. Wiem, wiem znowu kuchnia :) 

Jedynie czego potrzebujemy to:
- kwasek cytrynowy,
- soda oczyszczona lub proszek do pieczenia,
- 2 pojemniki, jeden większy drugi mniejszy,
- ciepła woda,
- coś do mieszania,
- płyn do mycia naczyń,
- dla efektu barwnik, atrament, farbkę, cokolwiek co pozwoli nam zabarwić.

Składniki są bardzo proste i bezpieczne, więc nie ma co się bać, nic się nie zapali, nic nie wybuchnie. Gdy mamy wszystko gotowe, zaczynamy. Niech dzieci same, wlewają, wsypują i mieszają, niech mają z tego frajdę, w końcu o to chodzi.

Do miski wlewamy ciepłą wodę ( tak pół szklanki, żeby nam nie wykipiało)  i dosypujemy kwasek cytrynowy, nie za dużo i nie za mało, z umiarem. Mieszamy, jak chcemy dodajemy barwnik, nie jest konieczny, jedynie fajniej wygląda. Na koniec dodajemy trochę płynu do mycia naczyń.



Do drugiego naczynia wlewamy do połowy ciepłą wodę i dodajemy sodę lub proszek do pieczenia. 




Miksturę z sodą wlewamy do miski z kwaskiem cytrynowym. Co się dzieje? Mieszanka nasza zaczyna buzować, bulgotać, powstaje piana, która zaczyna rosnąc. Był strach, że nam wypłynie z misek, ale na szczęście obyło się bez powodzi. 




Gdy nam piana opadnie możemy dosypać kwasku i sody, podlać wodą i dalej się ciapać.



Mali naukowcy pozdrawiają :)

piątek, 10 lutego 2017

Ciecz nieniutonowska

Mamooo, nudzi mi się!!!! Chyba każdy z nas słyszał to zdanie ;) Co zrobić, jak zaradzić? Dziś zapraszamy Was na eksperyment, który z pewnością zajmie nudzące się dzieci. Bardzo szybki, prosty w wykonaniu, dzięki czemu dzieci od początku do końca mogą same go zrobić. Wszystko, co jest nam potrzebne, mamy w kuchni. 
No to zbieramy nasze pomoce:
- mąka ziemniaczana lub kukurydziana,
- woda,
 - miska,
- ewentualnie barwnik.
Nie trzeba się przejmować zabrudzeniami, ciecz schodzi pod bieżącą wodą, łatwo ją zetrzeć.


Do wykonania tego jakże inteligentnego płynu musimy stworzyć w misce odpowiednią konsystencję wody i mąki ziemniaczanej (skrobi). Najlepiej wsypać szklankę mąki i dolewać wody, tak, aby ciecz spływała z ręki, ale pozostawiona w misce można ją było "kroić". Proporcje w internecie są różne 1:1, 2:1 z przewagą mąki. Jak będzie wody zbyt dużo, to mąka nie będzie się kleić i nie będziemy w stanie zrobić kulki. Tak więc musimy popróbować "na oko".



Cechą charakterystyczną cieczy nieniutonowskiej jest to, że twardnieje pod wpływem nacisku. Im większy nacisk, tym większy opór stawia ciecz. Jest ona zarówno płynem, jak i ciałem stałym.



Do naszej cieczy dodaliśmy barwiki spożywcze, sprawdzaliśmy co się stanie, gdy coś do niej rzucimy, robiliśmy bąbelki przez rurkę, dzieciaki próbowały ulepić bałwana. Eksperymentujcie !




Okazało się, że szybkie i silne wrzucenie szklanej kuleczki do cieczy powoduje jej opór. Natomiast, jeśli zrobimy to pomału nie stawia oporu.
Właściwości cieczy nieniutonowaksiej przypominają ruchome piaski lub bagna. Zwierzęta i osoby, które wpadną, szarpią się, sprawiając, że bagno jeszcze bardziej je trzyma i wciąga.
Pozdrawiamy :)

niedziela, 11 grudnia 2016

Zgadywanki rymowanki


Panie i Panowie, chłopcy i dziewczęta mam przyjemność przedstawić pierwszą grę planszową, którą sami wykonaliśmy. Nazwaliśmy ją zgadywanki rymowanki, ale prosimy Was bardzo, jak wymyślicie fajną nazwę dajcie znać. Wszystko zaczęło się od tego, że u dzieci w przedszkolu jest konkurs na grę planszową. Maja chciała wziąć udział, więc zabraliśmy się do roboty ;) Czasu mieliśmy coraz mniej, a byliśmy nie dalej jak na początku. W końcu nasza gra zaczęła nabierać kształtów i kolorów, dorobiła się regulaminu, a na końcu został przeprowadzony turniej, który wygrała Maja.

Do wykonania gry planszowej z zadaniami i zagadkami będziemy potrzebować:
  • biała kartka (skleiłam dwie kartki A4 z bloku technicznego),
  • mazaki, kredki,
  • linijka,
  • nożyczki,
  • laminator (nie koniecznie).
Dwie białe kartki A4 skleiłam od spodu, namalowałam kwadraty. Majcia pokolorowała niektóre z nich na czerwono i niebiesko. Na niebieskiej kartce wydrukowałam  zadania, które wymyśliłam. Natomiast na czerwonej kartce wydrukowałam zagadki, które znalazłam w sieci. Łącznie zrobiłam 40 kart, 20 z zadaniami i 20 z zagadkami. 


Zasady gry:
Kto pierwszy dotrze do mety wygrywa. Po drodze możemy trafić na pole niebieskie i czerwone. Kiedy na nich wyląduje nasz pionek bierzemy odpowiednią kartę i wykonujemy zadanie lub rozwiązujemy zagadkę. Jeżeli odpowiemy poprawnie przesuwamy się o 1 jedno pole do przodu, natomiast, gdy nie wykonamy zadania cofamy się o 2 pola do tyłu.

Drugi wariant
Gra polega na uzbieraniu jak najwięcej kart (małych) za poprawne rozwiązanie zadania bądź odgadnięciu zagadki. Wygrywa ten, kto uzbiera najwięcej kart.
Powodzenia!

Jeżeli ktoś byłby zainteresowany kartami z zadaniami i zagadkami piszcie proszę, wyślemy na e-maila :) Pozdrawiamy :)


niedziela, 4 grudnia 2016

Uciekający pieprz


Witam wszystkich w tą grudniową noc, dziękując za to, że zaglądacie pomimo tego, że nas tutaj nie ma. Przeglądając, czytając inne blogi wydawałoby się, że co to jest prowadzenie bloga. Wydawało mi się do czasu, kiedy sama go nie założyłam ;) Nic nie przychodzi łatwo, tak samo jest z blogowaniem, które pochłania sporą część czasu. Kłaniam się w pas wszystkim aktywnie blogującym i przesyłam wyrazy uznania i podziwu :) 

Co mamy w zanadrzu? A no mamy uciekający pieprz ;) 
Napięcie powierzchniowe wody to niesamowita właściwość wody. Prościej -  to taka "cienka błona" na powierzchni wody. Powłoka ta pozwala niektórym owadom, jak np. nartnikowi spacerowanie po powierzchni wody. Oto doskonały eksperyment pokazujący to zjawisko. 

Cego potrzebujesz:
  • czarny pieprz,
  • talerz lub miska,
  • woda,
  • płyn do mycia naczyń,
  • patyczek do uszu lub palec ;)
Napełniamy talerz cienką warstwą wody. Posypujemy pieprzem wodę, jak największą powierzchnię talerza. Zanurzamy patyczek w płynie do mycia naczyń, "Abrakadabra" i dotykamy pieprzu.
 

Co się dzieje? Pieprz ucieka do krawędzi talerza! Cóż za magiczne zaklęcie... Niestety to nie magiczne zaklęcie lecz napięcie powierzchniowe wody. Dokładniej rzecz ujmując to płyn zerwał napięcie dlatego mogliśmy oglądać uciekający pieprz. 




Dziękuję Wszystkim za odwiedzimy, pozdrawiam :) P.S. Nie zostawiajcie dzieci samych z pieprzem, żeby nie zatarły oczu.